FPP i KUKE: Czy grożą nam masowe upadłości firm budowlanych?
26 czerwca 2018
Federacja Przedsiębiorców Polskich i KUKE rozpoczęły cykl spotkań diagnozujących sytuację firm budowlanych – zwłaszcza części objętej zamówieniami publicznymi. Wiele bowiem wskazuje na to, że może dojść do destabilizacji, a nawet upadłości, wielu firm. Spiętrzenie robót budowlanych, ograniczenia panujące na rynku pracy, galopujące ceny materiałów budowlanych, a przede wszystkim sztywne postanowienia umów o zamówienia publiczne powodują, że dramatycznie obniża się rentowność kontraktów budowlanych.
Należy wprowadzić rozwiązania, które zapewnią pokrycie rzeczywistych kosztów wykonania zamówień. Kluczowa jest tutaj równowaga praw i obowiązków wykonawców i zamawiających – na co trafnie zwraca uwagę także Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii w swojej koncepcji nowej ustawy o zamówieniach publicznych. Nie warto jednak czekać na nowe prawo, gdyż z racji już podpisanych i wykonywanych kontraktów dla wielu firm może być już za późno.
Dlatego Federacja Przedsiębiorców Polskich opracowuje projekt rozwiązań ustawowych, który pozwoli na uniknięcie perturbacji na rynku zamówień publicznych
. Pilne przyjęcie takich rozwiązań jest konieczne. Bez dobrej sytuacji na rynku krajowym, polskie firmy nie będą miały zdolności i potencjału do rozwoju, w tym ekspansji zagranicznej, nie mówiąc o czymś bardziej prozaicznym, że będą miały problem by przetrwać.
„Wygląda na to, że grozi powtórzenie sytuacji sprzed lat, gdy doszło do upadłości wielu firm budowlanych, a do spłaty zaległych należności dla wykonawców konieczne było przyjęcie specjalnej ustawy. W końcu i tak to sektor publiczny poniósł znaczną część kosztu tamtego kryzysu – nie tylko w postaci zapłaty zaległości, ale także osłabiając potencjał firm budowlanych, co przyniosło spadek wpływów podatkowych. Mądrzejszy o tamtą lekcję, prawodawca powinien przygotować rozwiązanie, które zapobiegnie drugiej fali upadłości w ciągu 10 lat”
– wskazuje Grzegorz Lang, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich
.
„Polskie firmy budowlane mają ogromny, namacalny wkład w rozwój polskiej gospodarki. KUKE wielu z nim udziela gwarancji ubezpieczeniowych oraz ubezpiecza należności handlowe sektora, zarówno w kraju jak i poza jego granicami. Widzimy naocznie, jak poważna jest obecna sytuacja. Powodów jest sporo, ale mamy nieodparte wrażenie, że nie są one do końca dobrze rozumiane, a już w szczególności ich skala i waga. Przed nami ostatni dzwonek, by jak najszybciej naświetlić i rozwiązać problemy rynku budowlanego, by nie dopuścić do sytuacji gorszej niż to miało miejsce w 2012 roku. Stąd też i nasza wspólna inicjatywa”
– podkreślił Janusz Władyczak, prezes zarządu KUKE S.A.
„Sytuacja dotycząca inwestycji publicznych staje się coraz bardziej napięta. Na jednym biegunie mamy zamawiającego, który przez wiele miesięcy przygotowuje postępowanie, a dopiero po kilku, czy nawet kilkunastu następnych miesiącach dokonuje wyboru oferty. Na drugim zaś wykonawcę, którego oferta w momencie wyboru nie przystaje do realiów rynkowych za sprawą dynamicznego wzrostu cen materiałów i usług. Dodatkowo w okresie między złożeniem oferty i zawarciem umowy pojawiają się liczne, nowe ryzyka, jak chociażby zmiany w przepisach, czy coraz bardziej dotkliwy deficyt pracowników, szacowany w branży budowlanej na 150-200 tys. pracowników. Mechanizm odwróconego VAT doprowadził do powstania znaczącej luki w systemie obiegu pieniądza w procesie inwestycyjnym. Podwykonawcy kupując materiały budowlane muszą płacić VAT, ale fakturują już bez VAT. Takie zjawisko destabilizuje sytuację płatniczą, zwłaszcza mniejszych podmiotów, posiadających ograniczoną zdolność kredytową i praktycznie paraliżuje lokalne, jednoosobowe firmy, bardzo istotne w procesach budowlanych. Niestety w prawie zamówień publicznych nie powstały skuteczne mechanizmy niwelujące skutki powyższych zmian, zaś publiczni zamawiający są bardzo ostrożni w rozwiązywaniu tych problemów na bazie istniejących rozwiązań prawnych. Rynek inwestycji publicznych – zamawiający i wykonawcy, potrzebują pilnych rozwiązań legislacyjnych. Natychmiastowa interwencja legislacyjna rządu w zakresie waloryzacji kosztów realizacji kontraktów, czy też systemowego podejścia do problemu roszczeń wykonawców, jest niezbędna, aby liczne programy inwestycyjne mogły być zrealizowane”
– dodał Paweł Nogalski, wiceprezes zarządu, dyrektor ds. finansowych, Trakcja PRKiI S.A.
„W tej perspektywie unijnej jest do wykorzystania na inwestycje kolejowe 67 miliardów złotych co oznacza, że na gwarancje tylko generalnych wykonawców rynek finansowy powinien udostępnić prawie 14 miliardów złotych. Instytucje finansowe nie dysponują takimi limitami, a oceny branży budowlanej, jako najbardziej ryzykownej dodatkowo je ograniczają. Gwarancje zwrotu zaliczek zobowiązani jesteśmy dawać w kwocie brutto, podczas gdy od 1 lipca VAT’u nie dotkniemy ze względu na mechanizm podzielonej płatności, a jednocześnie musimy utrzymywać zabezpieczenie jego zwrotu aż do wykonania 80% wartości kontraktu. Dodatkowo w momencie, kiedy jako wykonawcy potrzebujemy materiałów budowlanych, mamy blokowane kredyty kupieckie, bo branża budowlana jest traktowana jako ryzykowna. Problem w szczególności dotyczy polskich firm, które nie mają poręczeń zagranicznych właścicieli. To są rzeczy, z którymi zmagają się firmy polskie na co dzień. Walczą o limity gwarancyjne. Naszym zdaniem do końca tego roku w przetargach będą startowały nie 2-3 firmy tylko 0-1, bo nie będzie dostępnych limitów gwarancyjnych. Zastanówmy się w jaki sposób wspierać polskie firmy, bo to jest ostatni dzwonek”
– podkreśla Anna Mroczek, wiceprezes zarządu, dyrektor ds. finansowych, ZUE SA