FPP: 2000 zł – pomoże najsłabszym, ale zwiększy bezrobocie
16 czerwca 2016
W pełni popieram zwiększanie wynagrodzeń dla najmniej zarabiających Polaków. Rolą Rządu jest troska o zwłaszcza tych pracowników, którzy są najbardziej narażeni na patologie rynku pracy, czy trwałe z niego wykluczenie do szarej strefy. W tym względzie od lat zgadzam się ze związkami zawodowymi, wspólnie apelowaliśmy o ukrócenie złych praktyk w zamówieniach publicznych – by w przetargach na usługi zawsze uwzględniać minimalną stawkę wynagrodzenia, wprowadzenie do przetargów obowiązku zatrudnienia na etacie gdy charakter pracy na to wskazuje, poparliśmy także ozusowanie umów zleceń z odpowiednim vacatio legis. Należy jednak podkreślić, że rządzący wprowadzając zmiany w poziomie wynagrodzeń powinni w szczególności zadbać o to, by wzorcowo przestrzegać takich stawek w przetargach publicznych – zarówno instytucji państwowych, jak i samorządowych.
Zwłaszcza w przypadku tak skokowych zmian, jak wzrost płacy minimalnej do 2000 zł brutto, wprowadzenia stawki minimalnej 12 (13?) złotych czy ozusowania umów zleceń.
Nie może być takich sytuacji, że zamawiający nie chce zwaloryzować kontraktu, czy w przetargu akceptuje stawki za godzinę poniżej tych kwot. Jako Federacja Przedsiębiorców Polskich będziemy piętnować każdy znany nam przypadek, który będzie odbiegał od tych reguł.
Drugim zagadnieniem pozostaje rynek komercyjny – czy prywatni zamawiający zastosują w przetargach wskazane stawki? Już dziś wiemy, że po wejściu w życie ustawy – skutkiem której jest ozusowanie umów zleceń – zamawiający w znaczący sposób ograniczyli zakres usług, co odbiło się zmniejszeniem również liczby etatów niezbędnych do wykonania usługi, a wielu pracowników musiało zostać zwolnionych. Taki efekt może nastąpić także przy tak skokowym i szybkim podwyższeniu płacy minimalnej, przy jednoczesnym wprowadzeniu stawki 12 zł w umowach cywilnoprawnych.
Skutki będą jednoznaczne: ograniczenie zatrudnienia i tym samym wzrost bezrobocia, który w tym wypadku nastąpi w efekcie zmniejszenia się liczby miejsc pracy, a nie niechęci pracodawców do podniesienia wynagrodzeń. Zwrócić uwagę należy, że na rynku zamówień publicznych w wyniku ozusowania umów-zleceń tylko 85% zamawiających zdecydowało się zwaloryzować kontrakty w celu pokrycia realnych kosztów zatrudnienia, a rynek otwarty ograniczył zakres usług o ok. 10%. Obawiam się, że najbardziej dotkliwie odczują to pracownicy zatrudnieni poza wielkim aglomeracjami, w szczególności na tak zwanej „ścianie wschodniej” i na Podkarpaciu.
Marek Kowalski
Przewodniczący
Federacji Przedsiębiorców Polskich