search
menu menu_open

Przepisami o zamówieniach nie naprawimy zła całego świata

14 marca 2017

Przepisami o zamówieniach nie naprawimy zła całego świata

W przypadku przetargów najważniejsze są dobre praktyki, a to z nimi dotychczas mieliśmy problem – zgodzili się uczestnicy debaty DGP. Gdyby praktyka zamawiających była inna, nie trzeba byłoby wprowadzać przepisów, które ich bezwzględnie wymagają.


Marek Kowalski

Również nie będę oryginalny, bo uważam, że głównym atutem jest dzisiaj samo funkcjonowanie systemu zamówień publicznych. Dodam do tego jeszcze jeden plus z ostatniego roku, a mianowicie odbudowywanie znaczenia zamówień publicznych. Wcześniej były one mocno marginalizowane i spychane na bok. A chodzi przecież o przepisy, które decydują o wydatkowaniu miliardów. Niestety plus ten jednocześnie wiąże się z pewnym minusem, gdyż zwiększone zainteresowanie przepisami o zamówieniach doprowadziło do dwutorowości w legislacji. Z jednej strony jest UZP, z drugiej Ministerstwo Rozwoju. W tej chwili nie wiadomo nawet, gdzie ma być tworzona nowa ustawa.

Podstawową bolączką naszego systemu zamówień publicznych jest jednak praktyka. Z jednej strony, co już było wcześniej mówione, jest niespójne prawo, które trudno stosować. Z drugiej urzędnicy, którym nie zawsze chce się go uczyć i dobrze stosować. Również boleję nad przeregulowaniem, ale mam wrażenie, że często jest ono konieczne. Bez przepisów nakazujących wymaganie umów o pracę urzędnicy nie wpisywali takich wymagań do specyfikacji, choć przecież mogli. Podobna sytuacja była z pozacenowymi kryteriami ofert. Gdyby praktyka zamawiających była inna, nie trzeba byłoby wprowadzać przepisów, które ich bezwzględnie wymagają. (…)

To prawda, że kto ma kasę, ten ma władzę, tyle że tu jest sytuacja szczególna – zamawiającym jest państwo. A jeśli państwo ma przewagę nad obywatelem, w tym przypadku przedsiębiorcą, to sytuacja jest niezdrowa. Państwo oczywiście musi kupować w dobrej cenie, ale powinno też pamiętać o tych, którzy przynoszą kasę do państwa, czyli o wykonawcach. Bo przecież państwo, w znacznej mierze, finansuje się z podatków wykonawców.

Zgadzam się z tym, że przepisy wszystkiego nie zmienią i dużo lepsza jest dobra praktyka. Dlatego uważam, że najlepszym rozwiązaniem jest propagowanie standardów w zamówieniach publicznych. Podam przykład z rynku komercyjnego. Dwie sieci handlowe: Ikea i Castorama, poradziły sobie doskonale z problemem umów o pracę, z kryterium najniższej ceny czy marż. Wprowadziły bowiem pewne standardy etyczne, których nie wymaga od nich prawo. Podobnych standardów życzyłbym sobie u zamawiających z sektora publicznego.

Więcej:

http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/1027036,regulacje-dotyczace-zamowien-nie-naprawia-wszystkiego.html?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+GazetaPrawna+(GazetaPrawna.pl)

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna