Abolicja w zaległościach do ZUS nie tak szybko
7 września 2017
Firmy mają problem, bo ZUS nalicza im duże domiary składek sprzed kilku lat. Rząd o problemie wie, ale na razie nie przedstawia pomysłów, jak go rozwiązać.
Za kilka, kilkanaście miesięcy czeka nas fala bankructw i likwidacja tysięcy miejsc pracy, co negatywnie wpłynie na cały rynek pracy – ostrzegał Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich podczas panelu „System ubezpieczeń społecznych – działania ZUS związane z kontrolą umów zleceń”.
Takie groźne efekty mogą przynieść zmiany linii przez ZUS co do dopuszczalności stosowania niskich składek na ubezpieczenia społeczne tylko za pierwszą umowę-zlecenie w latach 2008–2016.
Spirala obniżania kosztów pracy
Jak wyjaśniał przewodniczący Kowalski, źródło problemu tkwi w zmianach prawa. – Mamy tu dwa kamienie milowe. Po pierwsze to 2008 r., gdy w prawie o zamówieniach publicznych zrezygnowano z obligatoryjnej waloryzacji umów w toku – mówił. Spowodowało to, że mimo rosnących wówczas szybko wynagrodzeń przedsiębiorcy nie mogli przenosić wzrostu kosztów pracy na zamawiającego nawet przy dwu-, trzyletnich kontraktach. Umów nie można też było rozwiązać, bo groziły za to wysokie kary finansowe. Sposobem na wyjście z impasu było obniżenie kosztów pracy przez stosowanie umów-zleceń. Wedle obowiązującego wówczas prawa, obowiązkiem składek na ubezpieczenia społeczne objęta była tylko pierwsza umowa-zlecenie. Firmy, chcąc nie chcąc, podpisywały więc z pracownikami dwie lub kilka umów: tę pierwszą na niskie kwoty, kolejne z wyższym wynagrodzeniem.
– Spirala obniżania kosztów pracy z powodu wymogów zamówień publicznych skutkowała tym, co związki zawodowe w 2013 r. nazwały eksplozją umów śmieciowych – przypomniał Kowalski.
Jego zdaniem, drugim kamieniem milowym w całej historii jest początek 2016 r., gdy weszło w życie rozwiązanie nakazujące płacenie składek do ZUS od łącznej wartości umowy zlecenia do wysokości minimalnego wynagrodzenia. Jednocześnie nastąpiła zmiana prawa zamówień publicznych, gdzie wprowadzono wymóg umów o pracę w zamówieniach publicznych, gdy charakter pracy na to wskazuje. Od 2017 r. mamy też godzinową stawkę wynagrodzenia minimalnego w umowach-zleceniach.
Przedsiębiorcy przystosowali się do zmiany warunków, ale pojawił się problem kontroli ZUS. – Niejednokrotnie podczas tych kontroli podważana jest kwestia stosowania dopuszczalnych przed 2016 r. rozwiązań i naliczane są domiary za kilka lat wcześniej. Problem w tym, że przedsiębiorcy nie mają takich pieniędzy. Warto przypomnieć, że nigdy ich nie dostali od urzędów publicznych, dla których wykonywali usługi – podkreślał Kowalski. I zaapelował, by znaleźć dla tego problemu rozwiązania systemowe.
Źródło problemu tkwi w oszczędnościach
W pełni poparł go Arkadiusz Pączka, dyrektor Centrum Monitoringu Legislacyjnego Pracodawców RP. – Zmiany prawa w Polsce to łatanie dziur w reakcji na pojawiające się problemy, trzeba pomyśleć o rozwiązaniu kompleksowym – podkreślał Pączka. – Tym bardziej że przedsiębiorcy cały czas działali w przekonaniu dobrej praktyki biznesowej, bo dopuszczalność stosowanych rozwiązań, dziś zanegowanych, potwierdzały ówczesne interpretacje ZUS – zaznaczył Pączka.
Przypomniał także, że źródłem problemu, a jednocześnie największym beneficjentem ówczesnego systemu są urzędy publiczne, które w zamówieniach stosowały stawkę godzinową np. 6 zł. – Biznes musiał się jakoś do tego dostosować – mówił Pączka.
Jego zdaniem, dobrym rozwiązaniem problemu byłaby abolicja, dzięki której między innymi przedsiębiorcy nie musieliby płacić zaległości naliczanych przez ZUS.
Problem działań pozornych
Czy jej zastosowanie jest możliwe? – W tej chwili nawet trudno rozważać zastosowanie tak nadzwyczajnego instrumentu, jakim jest abolicja – odpowiedział prof. Marcin Zieleniecki, wiceminister rodziny, pracy i zabezpieczenia społecznego.
Minister Zieleniecki potwierdził, że problem jest znany także na forum rządu i potrzebne są rozwiązanie systemowe, a nie punktowe. Przypomniał jednak, że w świetle prawa praktycznie każde wynagrodzenie za pracę podlega obowiązkowi ubezpieczenia społecznego. A stosowanie wybiegu z nieoskładkowaną pierwszą umową było działaniem pozornym. Działania pozorne nie mogą zaś zostać uznane za zgodne w prawem.
Gertruda Uścińska, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, także przyznała, że kolejne nowelizacje w ustawach dotyczących zabezpieczenia społecznego były często reakcją na zmiany na rynku. Pewnym problemem w systemie jest także brak komplementarności przepisów z różnych ustaw. Patrząc zaś z tego punktu widzenia, jej zdaniem także należy szukać rozwiązań systemowych. Pomysłu abolicji jednak prezes ZUS nie skomentowała.