Podróbki zalewają Polskę. Unijni urzędnicy ostrzegają
13 czerwca 2018
Co dziesiąty konsument świadomie kupuje fałszywki, bo oryginały uważa za zbyt drogie. Polskie firmy tracą na tym kilkanaście miliardów złotych rocznie, a budżet państwa ok. 2 mld zł.
Urząd Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO, dawny OHIM) zaprezentuje raport dotyczący popularności podróbek w państwach członkowskich UE. Dotarliśmy do niego pierwsi. Jakie płyną z niego wnioski? Jest gorzej, niż ktokolwiek sądził. I nie jest to jednorazowy wyskok. Badanie obejmuje bowiem pięcioletni okres, więc dane są uśrednione.
Rocznie z powodu sprzedaży fałszywek do polskich producentów i sprzedawców nie trafia 11,4 mld zł. To 12 proc. całej sprzedaży w sprawdzonych przez EUIPO sektorach gospodarki.
– Czego nie można utożsamiać z tym, że tyle wyniosła sprzedaż podróbek. Niektórzy producenci uważają, że jeśli ktoś kupił podrobione obuwie za 50 zł, to kupiłby oryginalne za 250 zł. A tak przecież nie jest – wyjaśnia nam jeden z funkcjonariuszy Krajowej Administracji Skarbowej. Dodaje jednak, że równie dobrze wartość sprzedanych podróbek może być wyższa. Niewykluczone przecież, że o części nielegalnego obrotu jeszcze żadna ze służb państwowych i żaden producent nie wie.
Ale liczby i tak robią wrażenie. I oznaczają, że trefny towar przekłada się na stratę dla budżetu państwa z tytułu podatków w wysokości blisko 2 mld zł.
– Wszak oryginalne produkty są droższe, więc odprowadzany byłby od nich wyższy podatek. Podróbki są zaś najczęściej sprzedawane z użyciem zagranicznych portali, które przyjmują pełną kwotę za produkt, nie odprowadzając żadnego podatku. Od podrobionych win i wyrobów spirytusowych traci się również wpływy z akcyzy – mówi Mariusz Korzeb, wiceprzewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich i ekspert ds. podatkowych. – Do tej wyliczanki można jeszcze dodać fakt, że pracownicy, którzy mogliby być zatrudnieni u właścicieli znaków towarowych, również odprowadzaliby składki i płacili podatki – dodaje.