Festiwal obietnic zmierza do finału
19 października 2018
Abstrakcyjna na poziomie lokalnym i niezwykle szczodra na poziomie centralnym – tak kończącą się kampanię samorządową oceniają ekonomiści.
Gdyby zrealizować wszystkie obietnice, które kandydaci na samorządowe stołki złożyli podczas tegorocznej kampanii, Polska zapewne dokonałaby niezwykłego skoku cywilizacyjnego. Zwłaszcza pod względem infrastruktury transportowej – tylu mostów, dróg, ścieżek rowerowych, chodników, linii metra i innych nowoczesnych rozwiązań komunikacyjnych nie obiecano chyba jeszcze nigdy.
– Deklaracji, które miały epatować wyborców rozmachem, rzeczywiście w kampania samorządowej było co niemiara – ocenia Wojciech Warski z Business Centre Clubu. – Była ona nastawiona na emocje, brakowało dyskusji merytorycznej i chłodnej analizy kondycji finansowej samorządów. Zwłaszcza w odniesieniu do składanych propozycji rozwojowych.
– W ogóle starcia kandydatów w wielkich miastach były mocno nieprofesjonalne, większość z nich kierowała swój program do wszystkich, czyli do nikogo – dodaje Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Już w mojej gminie wyglądało to lepiej, w metropoliach cała kampania polegała na dorzucaniu coraz to nowych obietnic bez ładu i składu. Ale jestem przekonany, że Polacy potrafię patrzeć na te luźno rzucane deklaracje przez palce. I jeśli ktoś obiecuje cuda na patyku, które może będzie można zrealizować za jakieś 30 lat, to po prostu tego nie łykną – dodaje.
—————
Rządowy program łatania czarnych dziur w dostępie do szerokopasmowego internetu (o wartości 5 mld zł) jest realizowany już od roku, ale pod potrzeby kampanii dostał nowe opakowanie i jest na nowo sprzedawany. Wiadomo, że gminne i powiatowe drogi wymagają dużego wsparcia finansowego z budżetu centralnego, ale resortom infrastruktury i finansów udało się znaleźć 6 mld zł rocznie (ponad sześć razy więcej niż dotychczas) na te cele dopiero we wrześniu tego roku.
– Rzeczywiście można odnieść wrażenie, że rząd postanowił pochwalić się rzeczami, które poprawią humor społeczeństwu, a więc i wyborcom – komentuje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. – I może to być uwarunkowane tym, że sytuacja budżetowa od dawna nie była tak korzystna. Cztery lata temu, podczas poprzednich wyborów samorządowych, nie było możliwości realizacji tak wielu programów. Teraz okazuje się, że wszystko udaje się spinać nawet bez wzrostu deficytu finansów państwa. Przynajmniej na razie, dopóki trwa koniunktura – dodaje.
Więcej:
https://www.rp.pl/Gospodarka/310189853-Festiwal-obietnic-zmierza-do-finalu.html