Zamówienia publiczne: Płaca minimalna odbije się pracownikom czkawką
16 listopada 2016
Część zamawiających nie godzi się na renegocjowanie umów związane z wprowadzeniem minimalnej stawki godzinowej. Nie mają bowiem gwarancji, że otrzymają na to dodatkowe środki.
Z początkiem nowego roku zacznie obowiązywać minimalna stawka godzinowa dla osób pracujących na umowach-zleceniach. Wyniesie 13 zł, co w znacznej mierze odbije się na kosztach pracy firm, które zatrudniają w ten sposób. Ma to olbrzymie znaczenie dla realizowanych już
zamówień publicznych
, zwłaszcza tych wieloletnich.
Problem jest szczególnie istotny wszędzie tam, gdzie koszty pracy stanowią główny składnik ceny. Chodzi przede wszystkim o usługi sprzątania, a także cateringu czy pomocy przy łóżkach w publicznych szpitalach. Nawet do 70 proc. personelu wykonującego te usługi jest bowiem zatrudniane właśnie na umowach-zleceniach.
Wprowadzając minimalną stawkę godzinową, rząd i Sejm przewidziały konieczność waloryzacji związanych z tym kosztów pracy. Dlatego też w nowelizacji
ustawy
o minimalnym wynagrodzeniu za pracę (Dz.U. z 2016 r. poz. 1265) znalazły się przepisy przejściowe, regulujące procedurę renegocjowania umów.
– Niestety, z sygnałów, które docierają od wielu przedsiębiorców, wynika, że część zamawiających nie jest skora do podwyższania
wynagrodzenia
. A to oznacza, że umowy te już są bądź w najbliższym czasie będą zrywane. Szacujemy, że problemy dotyczą nawet 20 proc. zawartych kontraktów – ocenia Marek Kowalski, przewodniczący zespołu ds. zamówień publicznych przy Radzie Dialogu Społecznego i ekspert Konfederacji Lewiatan. W skali kraju renegocjacjom podlegają dziesiątki tysięcy kontraktów.