search
menu menu_open

Polski rynek wyrobów medycznych wymaga rozsądnej reformy

5 października 2017

Polski rynek wyrobów medycznych wymaga rozsądnej reformy

Pacjent w Polsce nie może dopłacić z własnej kieszeni do zakupu wyrobu medycznego wyższej jakości, a tym samym pozbawiony jest wyboru metody, którą jest leczony – mówi Wojciech Szefke, prezes zarządu Organizacji Pracodawców Przemysłu Medycznego Technomed.

Rynek Zdrowia: – Zdaniem niektórych ekspertów obecny model finansowania wyrobów medycznych w Polsce generalnie się sprawdza. Czy konieczne jest, planowane przez resort zdrowia, wdrożenie zasad analogicznych do systemu refundacji leków?

Wojciech Szefke: – Jesteśmy za rozsądną reformą rynku wyrobów medycznych w naszym kraju. Czy należy ją przeprowadzać w oparciu o rozwiązania funkcjonujące w ustawie refundacyjnej? O tym oczywiście należy dyskutować. Na pewno niektóre elementy tego rynku wymagają istotnych modyfikacji.

Chodzi na przykład o wyroby stosowane w szpitalach. Obecnie głównym problemem w tym segmencie jest rozliczanie wyrobu medycznego na podstawie jednorodnych grup pacjentów (JGP, ale zakup wyrobu jest pochodną sytuacji finansowej szpitala oraz wiedzy o kryteriach jakościowych. Efekt jest taki, że produkty nowszej generacji, niekiedy droższe od swoich „poprzedników”, nie mogą trafić na rynek, ponieważ obecny system niejako z automatu wymusza oszczędności po stronie podmiotu leczniczego.

W konsekwencji nadal utrzymuje się sytuacja w której pacjent nie ma możliwości dopłaty do wyrobu medycznego wyższej jakości. Brak takiej możliwości w odniesieniu do wyrobów medycznych jest niekorzystny dla hospitalizowanych pacjentów, gdyż mają oni ograniczony – poprzez limitowanie – dostęp do pewnych usług. Skutkuje to, np. w przypadku soczewek stosowanych w leczeniu zaćmy, wyjazdami polskich pacjentów na operacje do Czech, a ostatnio także na Litwę. A płaci za to nasz NFZ.

Pacjent w Polsce nie może więc dopłacić z własnej kieszeni do zakupu produktu wyższej jakości, a tym samym pozbawiony jest wyboru metody, którą jest leczony.

Trzeba więc wnikliwie przeanalizować, które obszary rynku należy objąć planowanymi zmianami, między innymi dotyczącymi zasad refundowania wyrobów medycznych. Ponadto bardzo precyzyjnie muszą być określone kryteria jakościowe, aby wyznaczyć jasną granicę między publicznym zakresem finansowania wyrobu a prywatnym.

– Czy proponowane przez Ministerstwo Zdrowia zmiany będą z jednej strony sprzyjać podnoszeniu jakości wyrobów medycznych w Polsce, a z drugiej strony umożliwią pacjentom większy wybór wśród produktów, także poprzez współpłacenie?

– Przede wszystkim trzeba brać pod uwagę to, że mamy cztery zasadnicze rynki wyrobów medycznych. Pierwszy to rynek apteczny, czyli np. sprzedaż pasków do glukometrów czy specjalistycznych opatrunków. W tej grupie wyrobów obecnie funkcjonujący już system refundacyjny pozwala pacjentom zaopatrywać się po dość przystępnej cenie w wysokiej jakości produkty.

Kolejny rynek stanowią wyroby na zlecenie, gdzie jakość jest bardzo różna. Na szczęście od kilku lat NFZ przykłada coraz większą wagę do finansowania produktów o jak najlepszej jakości. Zdarzały się nawet przypadki, że Fundusz wykluczał z refundacji wyroby nie spełniające określonych wymogów. Plusem jest także to, że dzisiaj bardzo łatwo jest wprowadzić na polski rynek wyrobów wydawanych na zlecenie nowe, coraz lepsze produkty.

Trzeci rynek obejmuje wyroby stosowane w szpitalach. Dotyczy bardzo szerokiej gamy produktów. Zdarza się, że za sprawą niezbyt precyzyjnie opisanego przedmiotu zamówienia w SIWZ w postępowaniu przetargowym, szpital może kupić wyrób z niskiej półki.

Znam sytuacje, kiedy zespoły chirurgiczne odmawiały wykonania operacji, gdyż zakupione półprodukty wręcz nie nadawały się do zastosowania, a ich ewentualne użycie, w ekstremalnych okolicznościach, mogły zagrażać zdrowiu i życiu pacjentów. Jest to więc obszar, w którym, niestety, nieuczciwi dostawcy mogą wprowadzić wyrób złej jakości.

Wreszcie na czwarty rynek składa się aparatura medyczna, gdzie jakość, co do zasady, jest już naprawdę dobra. Możemy jeszcze wyróżnić piąty rynek, czyli wyroby dostępne bez recepty (OTC), na przykład wypełnienia stomatologiczne, czy ciśnieniomierze, które kupujemy w aptekach. W tej grupie klient dokonuje świadomego wyboru, za który płaci.

– Wróćmy zatem do propozycji ustawowych zmian na tym – jak widać – bardzo zróżnicowanym i niejednorodnym rynku wyrobów medycznych. Który z wymienionych jego segmentów najbardziej skorzysta na planowanej reformie?

– Rozwiązania proponowane w pierwotnej oraz obecnej wersji projektu różnią się zasadniczo w odniesieniu do jakości wyrobów medycznych. Wprowadzone zmiany w projekcie zdecydowanie większy akcent kładą na to, aby ustawodawca miał możliwość określania oraz weryfikacji standardu jakościowego produktu, który wchodziłby na rynek, a zarazem do systemu finansowania ze środków publicznych. To dobry kierunek, ale zarazem kosztowny dla podmiotów aplikujących o refundację.

Wydaje się, że jeśli zostanie wprowadzony rozsądny system grup limitowych, obniżeniu ulegną koszty aplikowania do systemu refundacyjnego oraz stworzona będzie możliwość współpłacenia, to najbardziej rozwinie szpitalny rynek wyrobów medycznych. Pacjenci zyskaliby możliwość dopłacania do najwyższej jakości m.in. endoprotez, stentów lub wspomnianych wcześniej soczewek.

Poza tym wygranym będzie publiczny płatnik (NFZ) i Ministerstwo Zdrowia. Po części skorzystają też pacjenci, chociaż nie we wszystkich przypadkach. Jest grupa pacjentów, którym system niejako narzuca partycypację w koszcie zakupu wyrobu. Chodzi np. o stomików, którzy obecnie zaopatrują się bezpłatnie, natomiast być może w przyszłości do niektórych produktów będą dopłacać.

Należy jednak pamiętać, że wprowadzanie tak poważnych zmian w systemie finansowania wyrobów medycznych zajmie 10-15 lat. W Polsce jest dziś dostępnych około 250 tys. wyrobów medycznych, gdyż dość łatwo jest umieścić nową pozycję na rynku. Uważamy, że pełny, dojrzały system refundacji w dłuższej perspektywie czasu powinien objąć maksymalnie ok. 200 grup limitowych.

– Resort zdrowia podkreśla, że jest otwarty na dyskusje dotyczące tych zmian. Technomed bierze w nich udział?

– Oczywiście. Przygotowaliśmy dla Ministerstwa Zdrowia trzy tury uwag. Ponadto mamy możliwość rozmów z resortem. Co ważne – bardzo starannie przygotowujemy się do wdrażania planowanych zmian. Niejako wyprzedzająco, Technomed oraz zrzeszone w naszej organizacji podmioty opracowują propozycje dotyczące struktury oraz kryteriów jakościowych dla poszczególnych grup limitowych wyrobów medycznych. Obecnie pracują nad tym 22 grupy robocze.

Zaangażowanych w prace jest ponad 100 firm. W wielu przypadkach udaje nam się zgromadzić przy stole wszystkie podmioty dostarczające na rynek dany typ produktu.

Nie zamierzamy kreować rzeczywistości ale nie możemy też czekać do ostatniej chwili. Chcemy posiadać gotowy materiał w momencie, kiedy ministerstwo wprowadzać będzie projektowane regulacje dla konkretnych grup wyrobów.

– Przygotowywana jest także kolejna nowelizacja ustawy Prawo zamówień publicznych. Czy projektowane przepisy zagwarantują, że zamawiający i oferent będą traktowani równoprawnie. Nie brakuje opinii, szczególnie po stronie dostawców, że nadal w uprzywilejowanej sytuacji w postępowaniach przetargowych są podmioty zamawiające.

– Obecnie dostawca, szczególnie w obszarze ochrony zdrowia, jest swoistym zakładnikiem rynku zamówień publicznych. Czy to się zmieni, trudno na razie przewidzieć, gdyż nie znamy jeszcze efektów prac koncepcyjnych nad projektem nowelizacji, trwających w Urzędzie Zamówień Publicznych. Będziemy niebawem rozmawiać z UZP na ten temat.

Ukazał się natomiast raport Federacji Przedsiębiorców Polskich, który wymienia – z perspektywy dostawców – najważniejsze problemy występujące na rynku zamówień publicznych w ochronie zdrowia. Chodzi między innymi o drakońskie kary za nawet niewielkie opóźnienie terminu dostawy.

Dzisiaj jest tak, że dostawca musi brać na siebie pełne ryzyko wynikające z zapisów zawartych w umowach; bardzo trudno jest też nawiązać dialog ze szpitalem. Zamawiający zawsze jest w lepszej sytuacji. W każdej chwili może podziękować za współpracę danemu dostawcy i rozpisać nowy przetarg. Dodam, że jeśli chodzi o sektor medyczny, zamawiający często nie płacą w terminie za dostarczone produkty czy usługi.

– Wcześniejsze zmiany w prawie zamówień publicznych stworzyły jednak pewne warunki do bardziej równoprawnych relacji zamawiający-dostawca.

– Kolejne nowelizacje wymuszają na zamawiających zmianę kryteriów wagi, aby w większym stopniu uwzględniać jakość, a nie tylko cenę. To dobre rozwiązanie, ale często skutecznie obchodzone przez szpitale. Po drugie cywilizują się metody przekazywania zamawiającym – przez potencjalnych dostawców – informacji o swojej ofercie, m.in. poprzez wprowadzoną kilka lat temu procedurę tzw. dialogu technicznego.

Niestety, w ochronie zdrowia nadal bardzo brakuje inicjatywy podobnej do tej, jaka pojawiła się w sektorze inwestycji infrastrukturalnych. Powołano wielostronny zespół (Radę Ekspertów), który opracowuje m.in. wzorce umów mających zastosowanie w postępowaniach o udzielenie zamówienia publicznego.

Technomed przygotuje projekt dotyczący tego rodzaju wzorcowych zapisów w zakresie dostaw dla szpitali. Są to ustandaryzowane opisy umów przetargowych. Będziemy wnioskować do Ministerstwa Zdrowia o powołanie podobnej grupy roboczej jak to ma miejsce w przypadku Ministerstwa Infrastruktury. Nie wiemy jeszcze, jaka będzie opinia decydentów dotycząca naszego opracowania.

Więcej:

http://www.rynekzdrowia.pl/Finanse-i-zarzadzanie/Polski-rynek-wyrobow-medycznych-wymaga-rozsadnej-reformy,177023,1,3.html

Źródło: Rynekzdrowia.pl