Zamówienia publiczne wpłynęły na wzrost liczby umów cywilnoprawnych
30 października 2017
Brak waloryzacji w zamówieniach publicznych, dyktat najniższej ceny i kupowanie pracy przez zamawiających poniżej płacy minimalnej – te patologie przez lata negatywnie wpływały na rynek pracy i stymulowały wzrost umów cywilnoprawnych – uważa Federacja Przedsiębiorców Polskich. I dodaje, że konieczne jest systemowe rozwiązanie dla pracodawców i pracowników.
Najczęściej dotykały one osoby w branżach pracochłonnych i o najniższych wynagrodzeniach. Wprowadzenie osłony zleceniobiorców w ustawie o płacy minimalnej od 2017 roku częściowo rozwiązało problem minimalnego wynagrodzenia w zamówieniach publicznych. Nadal jednak ceny na rynku nie pokryły kosztów płacy minimalnej, co przejawiało się średnio w 32% udziale wartości umów zleceń oskładkowanych wyłącznie składką zdrowotną do wartości wszystkich umów zleceń na rynku. W branżach ochrony i sprzątania szacuje się, że wskaźnik średnio jest wyższy o co najmniej 10 procent.
Federacja Przedsiębiorców Polskich wskazuje, że czas, by raz na zawsze ukrócić te patologie – konieczne jest systemowe rozwiązanie dla pracodawców i pracowników – czyli abolicja ozusowania umów zleceń zawieranych przed 1 stycznia 2016 roku oraz zabezpieczenie okresów składkowych dla zleceniobiorców.
„Od 2008 do 2016 roku każde ustawowe podwyższenie płacy minimalnej nie powodowało wzrostu wynagrodzeń zleceniobiorców wykonujących pracę na rzecz zlecającego usługę w zamówieniach publicznych, ponieważ waloryzacja cen była całkowicie zablokowana. W praktyce obrotu gospodarczego można wskazać na liczne postępowania, w toku których uczestnicy zgłaszali potrzebę uwzględnienia w projektach umów klauzul waloryzacyjnych, które przewidywałyby dostosowanie pierwotnego wynagrodzenia do zmian zachodzących w otoczeniu prawnym, a związanych m.in. ze wzrostem płacy minimalnej lub innych czynników wpływających na koszty pracy.
Inicjatywa nie znalazła zrozumienia w stanowiskach Krajowej Izby Odwoławczej przy Urzędzie Zamówień Publicznych. W swoim orzecznictwie Krajowa Izba Odwoławcza w sposób zasadniczo konsekwentny zajmowała stanowisko, że ryzyko gospodarcze związane ze wzrostem kosztów pracy powinno w równej mierze dotykać obu stron kontraktu i nie powinno być a priori przenoszone na zamawiającego. Wskazywano przy tym na brak istnienia obowiązku waloryzacji wartości kontraktów zawartych na gruncie prawa zamówień publicznych. Powyższy pogląd był kolejnym błędem Państwa, ugruntowującym mechanizm braku waloryzacji cen. A przecież w tym wypadku chodziło o waloryzację zapewniającą osłonę praw i wynagrodzeń pracowników, którzy w wyniku braku ochrony przez Państwo stali się zleceniobiorcami. Konsekwencją jest brak wliczenia tego okresu do podstawy wymiaru ich emerytury. Niestety Państwo potrzebowało 8 lat, żeby przepis w zakresie ochrony płacy minimalnej wszedł w obieg prawny” – mówi Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Polska administracja rządowa i samorządowa nadal korzysta z zaniżonych stawek za godzinę pracy w zamówieniach publicznych. Chociaż problem ten został od 2017 roku zmniejszony – dzięki postulowanym i popieranym przez przedsiębiorców zmianom w Prawie zamówień publicznych, polegających na wprowadzeniu minimalnej stawki za godzinę na poziomie 13 zł. Nadal jednak urzędy chętnie wybierają oferty, które mają skalkulowane ceny za godzinę pracy poniżej realnych, zgodnych z obowiązującymi w Polsce przepisami prawa. W latach 2008 – 2017 oszczędności państwa z tego tytułu (najniższa cena i brak waloryzacji) mogły wynieść nawet 25 mld zł[1].