ZUS: ZUS domaga się zaległych składek od umów zleceń
6 listopada 2017
ZUS wprowadził nowe interpretacje przepisów dotyczących oskładkowania umów zleceń z lat 2009-2017 i rozpoczął masowe kontrole przedsiębiorców. Nakłada gigantyczne kary za brak ozusowania – alarmuje Federacja Przedsiębiorców Polskich. Przedstawiciele FPP zwracają uwagę, że ZUS rozpoczął restrykcyjne działania, choć wcześniej wydał liczne interpretacje o zgodności z prawem stosowanego systemu ozusowania umów zleceń.
Jak informuje FPP, mechanizm zmiany interpretacji jest dość prosty – do 2016 roku obowiązek ozusowania umów zleceń dotyczył tylko pierwszej umowy. Każda kolejna nie była obciążona składkami ZUS. Do końca 2015 roku ZUS potwierdzał tę zasadę podczas licznych kontroli, jak i w ramach wydawanych interpretacji indywidualnych.
– Państwo płaciło niższe stawki wynagrodzenia w zamówieniach publicznych, a dziś wyciąga rękę do kieszeni przedsiębiorców, żądając od nich składek ZUS, które nie były wliczone do budżetów zamówień publicznych – przedsiębiorcy nigdy nie otrzymali takich kwot. Oznacza to, że państwo chce podwójnie zarobić – zatrzymało w swoich kieszeniach kwoty przeznaczone na ozusowanie przez niskie ceny, a dziś żąda od nich wpłacenia tych składek do budżetu – komentują eksperci FPP.
Federacja Przedsiębiorców Polskich wskazuje, że czas, by raz na zawsze ukrócić te patologie – konieczne jest systemowe rozwiązanie dla pracodawców i pracowników – czyli abolicja ozusowania umów zleceń zawieranych przed 1 stycznia 2016 roku oraz zabezpieczenie okresów składkowych dla zleceniobiorców.
Warto zacytować szefa FPP Marka Kowalskiego, który komentuje postawę polskiego państwa w relacjach z przedsiębiorcami i wskazuje na przyczyny powstawania patologii.
– Od 2008 do 2016 roku każde ustawowe podwyższenie płacy minimalnej nie powodowało wzrostu wynagrodzeń zleceniobiorców wykonujących pracę na rzecz zlecającego usługę w zamówieniach publicznych, ponieważ waloryzacja cen była całkowicie zablokowana. W praktyce obrotu gospodarczego można wskazać na liczne postępowania, w toku których uczestnicy zgłaszali potrzebę uwzględnienia w projektach umów klauzul waloryzacyjnych, które przewidywałyby dostosowanie pierwotnego wynagrodzenia do zmian zachodzących w otoczeniu prawnym, a związanych m.in. ze wzrostem płacy minimalnej lub innych czynników wpływających na koszty pracy. Inicjatywa nie znalazła zrozumienia w stanowiskach Krajowej Izby Odwoławczej przy Urzędzie Zamówień Publicznych. W swoim orzecznictwie Krajowa Izba Odwoławcza w sposób zasadniczo konsekwentny zajmowała stanowisko, że ryzyko gospodarcze związane ze wzrostem kosztów pracy powinno w równej mierze dotykać obu stron kontraktu i nie powinno być a priori przenoszone na zamawiającego. Wskazywano przy tym na brak istnienia obowiązku waloryzacji wartości kontraktów zawartych na gruncie prawa zamówień publicznych. Powyższy pogląd był kolejnym błędem polskiego państwa, ugruntowującym mechanizm braku waloryzacji cen. A przecież w tym wypadku chodziło o waloryzację zapewniającą osłonę praw i wynagrodzeń pracowników, którzy w wyniku braku ochrony przez państwo stali się zleceniobiorcami. Konsekwencją jest brak wliczenia tego okresu do podstawy wymiaru ich emerytury. Niestety polskie państwo potrzebowało 8 lat, żeby przepis w zakresie ochrony płacy minimalnej wszedł w obieg prawny – przekonuje Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich.
„Wprowadzenie osłony zleceniobiorców w ustawie o płacy minimalnej od 2017 roku częściowo rozwiązało problem minimalnego wynagrodzenia w zamówieniach publicznych. Nadal jednak ceny na rynku nie pokryły kosztów płacy minimalnej, co przejawiało się średnio w 32 proc. udziale wartości umów zleceń oskładkowanych wyłącznie składką zdrowotną do wartości wszystkich umów zleceń na rynku. W branżach ochrony i sprzątania szacuje się, że wskaźnik średnio jest wyższy o co najmniej 10 proc.” – czytamy w komunikacie FPP.
Więcej:
http://biznes.interia.pl/firma/news/zus-domaga-sie-zaleglych-skladek-od-umow-zlecen,2543604,1852