search
menu menu_open

Jest sposób na uzdrowienie rynku pracy

4 grudnia 2017

Jest sposób na uzdrowienie rynku pracy

Jedną z najbardziej popularnych form nawiązania stosunku pracy między pracodawcą i pracownikiem jest umowa zlecenie. Ten typ umowy nadal wzbudza negatywne emocje wśród przyszłych pracowników.

Na temat interpretacji prawa oraz stanowiska ZUS w zakresie ozusowania umów zleceń, skali zjawiska oraz aspektów zamówień publicznych i ich wpływów na rynek pracy wypowiedział się Marek Kowalski, Przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Według danych GUS w zeszłym roku blisko 70% pracowników zostało zatrudnionych na umowę zlecenie. Tego typu umowy zostały już oskładkowane. Co zatem sprzyjało ich upowszechnieniu?

Należy przede wszystkim zacząć od tego, co doprowadziło do masowej popularności umów zleceń. Był to mechanizm oparty na dwóch elementach.

Jakich?

Braku ozusowania i specyficznej konstrukcji ustawy Prawo zamówień publicznych. Sytuacja rozwijała się od czasu, gdy wprowadzono regulację, iż ozusowaniu podlega pierwsza umowa zlecenie. Każda kolejna nie podlegała już obowiązkowi ubezpieczenia społecznego. Jednoznaczna interpretacja prawa w tym zakresie została wielokrotnie potwierdzona przez ZUS.

Gdzie możemy szukać takich informacji?

Zarówno w wydawanych interpretacjach, jak też w protokołach pokontrolnych w firmach. Wydawało się, że nikt nie ma wątpliwości zarówno wobec tzw. ugruntowanej praktyki stosowania prawa, jak też intencji Ustawodawcy. Sytuację pogłębiały przepisy Prawa zamówień publicznych, które dopiero w 2014 r. umożliwiły waloryzację kontraktów z jednostkami publicznymi, jeśli następowała zmiana płacy minimalnej, stawki VAT lub wysokości ubezpieczeń społecznych. Jednak do tego czasu brak możliwości przełożenia rosnących kosztów na klientów kupujących usługi skutkował systematycznym eliminowaniem umów o pracę, skokowym wzrostem umów zleceń (aż do liczby 1,3 mln w 2015 r.) i dramatycznym obniżaniem wynagrodzeń pracowników najmniej zarabiających, często znacznie poniżej płacy minimalnej.

Jednak przez wiele lat pracownicy otrzymywali głodowe stawki, pracując właśnie na umowach zleceniach. Dlaczego pracodawcy nie chcieli tego zmienić?

Należy wreszcie otwarcie powiedzieć – to nie przedsiębiorcy nie chcieli płacić godziwych stawek pracownikom, ale ich klienci, czyli urzędy państwowe, sądy czy ministerstwa. Skala placówek zaniżających koszty roboczogodziny była tak zatrważająca, że zmusiła pracodawców do ich publikacji. Lista wstydu powstała właśnie po to, by ukrócić praktyki zaniżania stawek w zamówieniach publicznych.

Kto zatem korzystał z takiej sytuacji na rynku? Dlaczego Ustawodawca nie podejmował działań zmierzających do naprawy patologii?

Niestety, największymi beneficjentami tak skonstruowanego prawa byli zamawiający usługi. Zwłaszcza cały sektor administracji rządowej i samorządowej. Korzystając z obowiązku wybierania ofert z najniższą ceną ustalonego w prawie zamówień publicznych stosowano coraz niższe stawki za roboczogodzinę, które osiągały niebezpieczne poziomy nawet 5 zł, a nawet czasem 3 zł! Wielokrotnie protestowali przedsiębiorcy, którzy już w 2009 roku apelowali o wprowadzenie ozusowania umów zleceń.

Protesty nie pomogły?

Niestety, przedsiębiorcy zostali postawieni w niekomfortowej sytuacji zaniżania wynagrodzeń pracownikom i szukania coraz to nowych sposobów na przedstawienie konkurencyjnej oferty zamawiającym.

Tak nakręcała się spirala negatywnych zjawisk na rynku pracy.

Tak, kosztem pracowników utrwalano najgorsze praktyki w zatrudnieniu i kupowaniu poniżej realnych kosztów. Oczywistym jest zatem, że urząd kupujący usługi za 5 czy 8 zł nie mógł mieć wliczonego w cenę ozusowania umowy do płacy minimalnej, czyli kilkunastu złotych. System działał prosto.

Czyli jak?

Zamawiający nie płacił, przedsiębiorca nie odprowadzał, a pracownik tracił.

Czy wprowadzono już zmiany legislacyjne, które pozwolą na rozwiązanie omawianych problemów?

Nabrzmiewający problem częściowo rozwiązały pozytywne zmiany w prawie zamówień publicznych przyjęte w latach 2014-2016.

O jakich zmianach mówimy?

O odejściu od ceny minimalnej, wprowadzeniu waloryzacji kontraktów i obowiązku zatrudnienia na umowę o pracę tam, gdzie charakter pracy tego wymaga. Należy tu podkreślić, że największymi orędownikami tych regulacji byli właśnie przedsiębiorcy. Co niejednokrotnie wyrażali w oficjalnych pismach i apelach kierowanych do ustawodawcy, jak też podczas posiedzeń Rady Dialogu Społecznego.

Więcej:

http://www.galeriehandlowe.pl/publikacje/wywiady/artykul/jest-sposob-na-uzdrowienie-rynku-pracy

Źródło: Galeriehandlowe.pl