To nie jest przejaw fiskalizmu państwa, które szuka pieniędzy w kieszeniach kolejnej grupy osób, ale gra o uzdrowienie rynku pracy – tak plan pełnego oskładkowania zleceń i umów o dzieło komentuje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich i członek rady nadzorczej Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Jak ocenił, pod względem obowiązujących rozwiązań Polska jest „absolutnym ewenementem” w Europie.
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) w odpowiedzi na pytanie redakcji biznesowej tvn24.pl na temat oskładkowania umów cywilnoprawnych odpowiedziało, że obecnie w resorcie „trwają prace analityczne i ustalenia w celu przygotowania projektu ustawy, wdrażającej reformę A4.7 (zapisaną w Krajowym Planie Odbudowy)”. Chodzi o „zwiększenie ochrony socjalnej wszystkich osób wykonujących pracę na podstawie umów cywilnoprawnych”.
„Gra o uzdrowienie rynku pracy”
Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich i członek rady nadzorczej Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, odniósł się do tej propozycji w serii wpisów na portalu X (dawniej Twitter).
Jak stwierdził, „dyskusja o tej zmianie jest często sprowadzana do interpretacji jej jako przejawu fiskalizmu państwa, które szuka pieniędzy w kieszeniach kolejnej grupy”. „Ale gra toczy się również o uzdrowienie rynku pracy oraz konkurencji” – ocenił.
Jak wyjaśnił, obecnie „jeśli posiadamy dwa tytuły ubezpieczeniowe (umowy), zgodnie z przepisami ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, w niektórych przypadkach składki możemy odprowadzać tylko od pierwszej z nich”.
Wskazał, że oskładkowane są w pełni dwie umowy o pracę, a także umowa o pracę i umowa zlecenie zawarta z własnym pracodawcą. Jednocześnie jednak, jeśli umowa zlecenie nie jest zawierana z tym samym pracodawcą, to nie podlega już oskładkowaniu.
„Dotyczy to także kombinacji umowa zlecenia + umowa zlecenia oraz działalność gospodarcza + umowa zlecenia. Wcześniejsze przepisy pozwalały nawet na to, by z oskładkowania zwalniało zawarcie pierwszej umowy choćby na kwotę… 10 zł miesięcznie” – napisał Łukasz Kozłowski.
Ten stan rzeczy zmieniła ustawa z 23 października 2014 roku. Jak zaznacza Kozłowski, wprowadziła ona „zasadę oskładkowania zbiegów tytułów do poziomu płacy minimalnej”.
„Kolejna umowa nie podlegała oskładkowaniu, ale pod warunkiem, że suma poprzednich umów była co najmniej równa minimalnemu wynagrodzeniu. Nowe przepisy weszły w życie 1 stycznia 2016 r., czyli rynek dostał aż 14 miesięcy na przygotowanie się do wprowadzenia zmian. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, ponieważ firmy miały dość czasu na renegocjację warunków umów i dostosowanie budżetów” – napisał ekonomista.
Źródło: tvn24.pl